ją poniesie ten, kto kocha więcej, lub tylko kocha sam, temu będzie łatwiej. Ofiarować się dla kochanej istoty, może tylko piekło w niebo zamienić, ale ofiarę z siebie czynić bez miłości, może być tylko piekłem. I kimże jest, ktoby takiej ofiary żądał, taką przyjął? Tylko... tylko dlaczego Marya odeszła tak spokojnie, tak zimno, tak bez litości...
On myślał czasem — jakież myśli nie przychodzą do głowy człowiekowi, który kocha — on myślał czasem, że gdyby i stanęło coś na przeszkodzie ich małżeństwu, zawsze, zawsze pozostanie między nimi jakaś łączność, jakiś związek dusz i serc, jakaś czułość wzajemna i wspólność, powinowacenie się myśli... A tu — tak nic, tak nic, z dnia na dzień, z godziny na godzinę... Nic, nic i nic...
I oto jest na świecie znów jak na pustyni niezmiernej, jak na oceanie bezbrzeżnym, w samotnej łodzi, bez celu, bez lądu, bez szlaku, tak, jak przedtem, nim poznał Maryę... Znowu ta straszna pustka życia, w którem niema miłości, to uczucie paryasowstwa wśród wiązanego miłością ogółu; to uczucie nędzy, ubóstwa straszliwego, wstydu i upokorzenia, bo przecież wszyscy są kochani, tylko on nie! Wszyscy mogą być kochani, wszystkich kobiety chcą kochać, tylko on takiej nie ma, tylko jego kobieta kochać nie chce! Miłość wzajemna jest tak rdzenną potrzebą, tak nieodzownym warunkiem pełni życia, że on, niekochany, jest jakby niezupełnym człowiekiem, upośledzonym wobec innych, niższym od nich.
Przypomniał sobie jeden szczegół z rozmowy re-
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/126
Ta strona została skorygowana.