własna. Zobaczysz, jak nam będzie miło i dobrze, ty ti! Ta Lora musi być cudowna, zupełnie entuzyazmuję się do niej. Boję się, że będę o nią zazdrosną. Ale byle ci było dobrze, to kochaj ją sobie więcej odemnie. Tak się cieszę, że tam będę z tobą, że ty mi pokażesz to wszystko, że przez twoje oczy będę patrzeć i przez twoją duszę czuć! Będziemy lecieli wysoko, prawda, mój drogi? Będziesz mnie brał na skrzydła i niósł w górę, przez ciebie chcę się nauczyć myśleć i widzieć. Czy może być większe szczęście, jak być z tobą, z takim człowiekiem, jak ty, daleko od codziennego życia, w takim świecie, jak tam?!...«
Tymczasem, ciągnąc za sobą swoją lejbgwardyę, pojechała w parę miesięcy później gdzieś do kąpiel, gdzie musiała się bawić, jak się w takiem towarzystwie bawić można, t. j. jak pierwsza lepsza pospolita salonowa kokietka, bo innej kobiety ci nie byliby lejbgwardyą, bo od innej, choćby była jeszcze piękniejszą, ci odbiegliby po pierwszej próbie. Zgraja pawianów... i jej lejbgwardya! On pragnął jej, pragnął jej całą szaloną zmysłowością swojej natury, pragnął jej tak, jak mężczyzna pragnie kobiety, ale ci czynili z niej... traktowali ją, jak swoją wspólną metresę!... Krew wrzała w nim i wbijał sobie w dłonie paznogcie. I ona w ich towarzystwie bawiła się, nie rozumiała tego, że poprostu...
Sam przed sobą nie chciał tego słowa powiedzieć... I może upoważniała ich do tego swojem postępowaniem, zachęcała ich... Tak było z pewnością, ale to nie była jej wina — tak ją wychowały jej ciotki Porzelskie, które jej powiedziały, że kobiecie jest naprzód wszystko wolno
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/129
Ta strona została skorygowana.