»panie Tężel, mnie teraz trysnęła nafta w Galicyi i mam grubsze pieniądze, chciałbym, żeby ten biedny Drewski miał ładny pomnik; choć to niech ma dla syna nieszczęśliwa kobieta. Możebyście zrobili, pan, albo Rdzawicz, albo obaj razem; obliczymy koszta i zaraz weźcie się panowie do dzieła«. Odpowiedziałem mu, że tam, gdzie jesteś do wyboru ty i ja, ślepyby tylko mnie wybrał, ale że ty się pewno zgodzisz, a ja ci będę pomagał. Oddasz mu więc dług, bo wiem, że cię to wobec niego żenuje, a parę tysięcy rubli zarobisz nadto. Pomnik ma być duży i nie potrzebujesz się niczem krępować. Wszystko zależy od twojej dyspozycyi.
— Trzeba będzie sprowadzić porządny marmur — rzekł Rdzawicz, w którym się odezwał artysta i którego wyobraźnia już pracowała.
— Jak skomponujesz, to pokażesz projekt Stosławskiemu.
— Cóż tu komponować? Na trumnę rzucę anioła, który skrzydłami trumnę ogarnie. Wszystko zależy od tego, jak się to zrobi.
— Żebyś był widział — mówił dalej Tężel — jak ta Misia chodziła koło Drewskiej! Co za delikatność w niej była, co za czułość i co za dobroć! I Stosławski jaki był dla niej! W głowę tylko zachodził, jak jej ten cios osłodzić. Kto co na Stosławskich gada, kundel jest. Słyszę to i owo i wiesz czego zrozumieć nie mogę? Oto, że ludzie przedewszystkiem rzucają się na Misię dlatego, że jest dobra. Powiadają, jak może być taka kobieta dobra! Zupełnie tak, jak żeby na to, żeby być dobrym, trzeba było gdzieś brać urzędowy patent. Misia
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/133
Ta strona została skorygowana.