Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/151

Ta strona została skorygowana.

— To jeszcze nic nie jest, to dopiero będzie »Trucicielka«.
— Jakto »Trucicielka?«
— Ja mam zwyczaj wszystkie moje kompozycye naprzód szkicować kredką na kartonach, więc jeżeli panie ciekawe, to proszę.
To mówiąc, odwrócił stojący tyłem do widzów na sztalugach wielki karton na blejtramie.
Rysunek przedstawiał młodą kobietę, z rozpuszczonymi długimi włosami, której draperya okrywała tylko nogi i zsuwała się z lewego biodra. Kobieta ta siedziała na omszonym głazie, około którego rosły paprocie i na który wspinał się młody powój: z prawą nogą opartą w przegubie kostki na lewem kolanie, trzymając w lewej ręce czarkę, a prawą wyciskając w nią sok z wilczych jagód. Pochyloną miała nieco głowę nad tą robotą, ale twarzy obejrzeć nie było można, gdyż widocznie namalowana pierwotnie, zamazana była kilku gwałtownemi pociągnięciami niebieską farbą.
— A cóż tam masz? — spytał Przerwic, podchodząc ku sporemu płótnu, naciągniętemu na blejtram, również grzbietem do widza.
— To? Mogę ci pokazać, ale ledwo naszkicowałem. Zdaje mi się, że to będzie mój najlepszy obraz.
Obrócił płótno, trzymając rękę na ramie; pani Laura spojrzawszy, krzyknęła »ach!« jak przestraszone dziecko.
Obraz przedstawiał pokój, oświetlony ogromnym kandelabrem z mnóstwem świec, których blask odbijał się i dwoił w dużem zwierciadle na ścianie. Prawie