Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/16

Ta strona została skorygowana.

oczach — i spuścił swoje. Głowa opadła mu na piersi i czoło pofałdowało się w brózdy.
Po chwili powstał, podszedł ku portretowi, zdjął go ze ściany i odwrócił ku niej. Poczem usiadł znowu przy stole i włożywszy ręce w kieszenie, głowę zwiesił.
A więc Marya zerwała z Romanem... Nie, nie, nawet i teraz przed samym sobą tego nie wyzna... A zresztą i cóż?... Cóż on?... Cóż on, Tężel?... Taki Tężel.. Jeżeli było podle, że to czuł... Wszakże nie chciał czuć, tłumił się, ile mu sił starczyło... Z tej strony jest czysty... Podle było, że wogóle potrzebował nie chcieć czuć i tłumić się, ale go tak brało, tak brało... Jeżeli było podle, że to czuł pierwej, to teraz byłoby jeszcze podlej... stokroć podlej... A zresztą cóż on, taki Tężel?... On i Rdzawicz, ten genialny człowiek i on, rzemieślnik prosty, kamieniarz nie rzeźbiarz, kowal..
I co ona uczyniła, co ona uczyniła!... Rdzawicz może zdrowiem to przypłacić... Tężel wzdrygnął się, albowiem przypomniał sobie, że w rodzinie Rdzawiczów panowała pewna skłonność do melancholii.
Naprawdę on mało wie o stosunku Rdzawicza do Maryi. Cały prawie czas narzeczeństwa Rdzawicza przesiedział w Kulczy, rzeźbiąc figury apostołów do tamtejszego kościoła. Rdzawicz pisywał tylko kartki i to dość rzadko... Tężel raz jeden ją tylko widział bliżej w teatrze. Rdzawicz chciał go przedstawić, ale on nie chciał, wstydził się. Widział z krzeseł, że rozmawiają o nim w loży, że Marya patrzy nań i uśmiecha się, ale Rdzawicz musiał o nim mówić dobrze, bo uśmiechała się życzliwie. Tężel czuł, że się rumieni,