w sobie harmonię, toby się Czempiński ucieszył, jak pies w jatkach, klasyczną, grecką, z prawdą natury w pojęciu współczesnego człowieka, ale, powiada, nie przesadzasz, nie szarżujesz w naturalizmie, jakkolwiek jesteś zupełnie, nawskróś oryginalny, znać w każdym calu twego marmuru umiłowanie helleńskiej rzeźby nieśmiertelnego piękna...
— Cóżeś ty się tego na pamięć nauczył?
— Powiada, że dawno nie tylko polska, ale i współczesna sztuka nie wydała nic takiego, jak Centaury, zwłaszcza, jeżeli się zważy, że autor jest młodym, dwudziestosiedmio‑letnim człowiekiem. Wampir w zdumienie go wprawił. Krytykuje wprawdzie to i owo, powiada, że jeżeli w rysunku jesteś zupełnie doskonały, to w kolorycie możeś tu i owdzie trochę chybił, ale przedewszystkiem gębę rozdziawia wobec tego, że jeden i ten sam człowiek potrafi tak rzeźbić i malować. Nie waham się, pisze, porównać pana, a raczej teraz już Romana Rdzawicza, ze zdumiewającymi wszechstronnymi talentami epoki włoskiego renesansu.
— Wiesz Tężel, rzuć ty rzeźbę i weź się do recytatorstwa.
— Nakoniec, mówi, tylko tak dalej a będziesz miał europejską sławę... Poczciwy ten stary Bronn. Pocałowałbym go wszędzie. Zaraz jutro do niego pójdę. I Pan Bóg dobry, że go tu właśnie na tę porę przysłał. Bo i jemu przyjemnie, i tobie musi być przyjemnie, że on pierwszy o twoim pierwszym naprawdę wielkim występie pisze. A pamiętasz, jak ci nieraz mówił: panie Łdzawicz, panie Łdzawicz, pan ma głuby talent, tylko natuła, oj
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/171
Ta strona została skorygowana.