— Twoje wiersze — szepnęła pani Laura, blednąc ze wzruszenia.
— Aha — odparł spokojnie Przerwic — zacznie od »Kolumn«.
Publiczność uciszyła się, ugrupowała, a deklamatorka rozpoczęła mówić. Po »Kolumnach Samsona« nastąpiła »Otchłań«, a kiedy oklaski były duże, artystka zadeklamowała innego już autora wiersz, zaczynający się od strofy:
»Sama nie wiem, kogo wolę,
Czy Antosia, czy też Józia?
W takim samym ambarasie
Jest na pensyi także Rózia«...
i tak dalej.
Wiersz się kończył:
Józio... Antoś... Sama nie wiem,
Bo stokrotka może kłamie — —
Nikt mi z państwa nie poradzi?
To już chyba powiem mamie...
Zerwała się po prostu szalona burza oklasków. Sala huczała od braw. Krzyczano: »bis! bis!« bez upamiętania. Wówczas deklamatorka uczyniła minę smętną i rzewnym głosem poczęła mówić wiersz drugiego z »kolegów« Przerwica. Wiersz ten rozpoczynał się od strofy:
Obrazeczek mu dała do ręki,
Uczyniła mu krzyżyk nad głową,
I pożegnał chateńkę mateńki
I w świat ruszył zieloną dąbrową...