od dawna: Morski, który mieszkał stale za granicą, miał sławę ogromnego talentu muzycznego i równie sławną opinię ogromnego dziwaka. Jemu zaś także widocznie nie było nieznane nazwisko Rdzawicza, uśmiechnął się bowiem życzliwie i potrząsając silnie jego ręką, począł mówić ogromnie prędko i niedbale, mieszając wszystko razem.
— Bardzo się cieszę, że pana poznaję. Odkądże to panny Rosieńskie bywają w tak porządnem towarzystwie? Opowiedziały już panu o tem, jak się sadzi, czy tam sieje, czy tam może i sadzi buraki, ile jajek kury znoszą, co zjadł Miluś na śniadanie, i że pan Kalasanty Wątróbski ma nową szpilkę w krawacie, a pan Antyfanty Wiejskogłupski cztery nowe kuce do wolanta?
— Nie, panie, jeszcze mi tego panny Rosieńskie nie opowiedziały — odparł Rdzawicz, usiłując odpowiedzieć nie niegrzecznie.
— No, to panu opowiedzą, czekaj pan. Bardzo się cieszę, że was tu spotkałem, moi państwo. Przed trzema godzinami przyjechałem z Londynu. Chlapanina tam, aż strach. Cóż tu robią na tym raucie? Ten osioł Mattini tam stoi. Śpiewał? Bo dopiero co przyszedłem. Mignon, nie gap się tak na tego oficera. Jakże urodzaje panie Stanisławie? Ślicznie pani wygląda, pani Lauro, okropnie dawno pani nie widziałem. Słyszałem Paderewskiego w Nowym Yorku. Powiadam wam, świat się kończy i nie zaczyna, ale nie rozumiem, jak można tak grać na zawołanie? Mignon, podnieś nos. Rozumiem grać wtedy, kiedy się chce, ale nie wtedy, kiedy się zapowiedziało. Cieszę się, mocno się cieszę, że was
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/193
Ta strona została skorygowana.