Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/239

Ta strona została skorygowana.

u niego w pracowni wzięły te panie, a potem skąd się tu wzięło łóżko z jego pokoju i on sam na niem? Nie mógł nic zrozumieć i czuł, że ma głowę odurzoną, jak po mocnem winie. Przypuszczał także, że może mu się śni. Ale nie, bo kiedy odezwał się półgłosem: pani Loro — ona zerwała się i odwróciła ku niemu z twarzą bardzo jasną, a równocześnie zwrócili się ku niemu i tamci. Przez chwilę patrzeli na niego wszyscy z wielką tkliwością w oczach, a potem zbliżyli się ku łóżku.
— Poznajesz nas? — spytał Tężel głosem drżącym ze wzruszenia.
— Poznaje nas pan? — powtórzyła Heimethowa z ujmującym uśmiechem.
— Tak, prawda? Chwała Bogu! — rzekła pani Laura.
Rdzawicz zdziwił się: dlaczego nie miałby ich po znać i dlaczego oni pytają go o to i spytał:
— Co się stało?
— Byłeś pan chory? — odpowiedziała pani Laura. — Ale niech się pan nie męczy mówieniem.
On jednak czuł się silnym, nie mógł tylko powiązać myśli, przypomnieć sobie i zrozumieć, co się stało w istocie?... Dziwiło go najbardziej to, że drzewa są zielone, kiedy powinny być jeszcze bez liści. Skoro jednak drzewa zdążyły się zazielenić, to musiał długo chorować. Nie przypominał sobie przecież zupełnie początku choroby, nie pamiętał, żeby był zasłabł na cokolwiek, żeby się musiał kłaść do łóżka i co więcej, żeby to łóżko przenoszono dla niego, lub też z nim z jego mieszkania do pracowni. Co mu się mogło stać i kiedy?