— Byłem chory? — powtórzył do Przerwicowej.
— Tak.
— Długo?
— Blizko cztery tygodnie.
Niesłychane zdumienie nań spadło.
— Cztery tygodnie?! — powtórzył. — A cóż mi było? Bo ja nic nie wiem?...
Spostrzegł, że Przerwicowa zamieniła z Heimerthową spojrzenie, jakby pytając się, czy może mu odpowiedzieć, poczem rzekła:
— To nic dziwnego, że pan nic nie wie. Miałeś pan gorączkę.
— Ale na cóż chorowałem?
— Z wysiłku — odezwała się Heimerthowa, zastępując panią Laurę. — Przepracował się pan. Chorowałeś pan na nerwy. Ale teraz już wszystko dobrze.
— Myślałem, że już z tobą źle będzie — rzekł Tężel, biorąc jego rękę w swoją szeroką dłoń i ściskając delikatnie a serdecznie.
Rdzawicz zauważył, że jego ręka wobec Tężlowej jest dziwnie biała i chuda.
— Ale jakże to może być, żebym nic nie pamiętał i nic nie wiedział? Kiedyż zachorowałem?
— Pan nie powinien dużo mówić, bo się pan męczy — powiedziała Heimerthowa. — Potem, powoli wszystko panu opowiemy.
— Dobrze, potem, powoli, wszystko mi panie opowiedzą — powtórzył, czując, że najłatwiej mu za kimś myśleć, i że siła ucieka mu z myśli i członków.
Znów poczęło mu się zwolna stawać ciemno w oczach
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/240
Ta strona została skorygowana.