o ile była w Warszawie, Heimerthowa, Stosławski, Morski, Łanowski...
— To Łanowski przyjechał z Florencyi?
— Przyjechał. Milcia przychodziła, Czempiński, ale Okna musiał zostawić w domu, bo jak przyszedł, to chciał włazić do ciebie, a jak się go wyrzuciło za drzwi to wrzeszczał; no i ja.
— A skądże się tu wzięła Heimerthowa?
— Jak się tylko rozniosło o twojej chorobie, przyjechała i przywiozła Magnuszewskiego, bo z początku był tylko sam Kraus. To dobra kobieta, pielęgnowała cię jak siostra.
Rdzawicz począł się rozglądać po pracowni.
Obrazy poobracano frontem do sztalug, rzeźby poprzykrywane były materyami na draperye, w rogu pokoju zaś stało wielkie pudło z kartonów, pod którem musiał być model gliniany »Anioła śmierci«.
— Tyś to zrobił? — zapytał Tężla, wskazując pudło.
— Ja.
Portretu Maryi na ścianie nie szukał: pamiętał, że go zamknął w ostatniej szufladzie komody na dole, twarzą ku ziemi. Uczuł w tej chwili gwałtowną chęć popatrzenia nań, jak również zapytania o Maryę, ale wstydził się Tężla... Po takiem upokorzeniu...
Stanęła mu w pamięci żywo walka, jaką toczył ze sobą, lepiąc w glinie »Anioła śmierci«. Wykończył był obie figury, tylko twarzy kobiety nie robił. Ile razy podniósł rękę, aby rozpocząć modelowanie twarzy, tyle razy opadała mu w dół. Karton, na którym narysował
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/243
Ta strona została skorygowana.