zawsze... — powtarzał w duszy. I nagle, w tym bólu i w tym żalu porwała się w nim myśl, aby zniweczyć kompozycyę »Anioła śmierci« i ogarnęło go przerażenie, że może ją kto widział i choć nie było twarzy, domyślił się, kogo ma przedstawiać kobieta, depcąca człowieka i obnażająca się wyzywającym ruchem hetery.
— Tężel! — zawołał gorączkowo. — Czy widział kto ostatnią moją robotę?
— Nie; nimeśmy cię tu przynieśli z pokoju, gdzieś najpierw leżał, przykryłem ją pudłem.
— Przysuń to tu i odsłoń.
Tężel przysunął postument i zdjął pudło.
Rdzawicz począł się wpatrywać w swoją pracę. Powoli znikała mu z przed oczu idea, a poczęła go czarować sztuka. Wtapiał się w szczegóły wykonania artystycznego: szukał błędów i nie mógł ich znaleźć.
— Słuchaj — rzekł do Tężla — czy to ja zrobiłem?
— Jakto: czy ty? — spytał Tężel zdziwiony.
— Bo, zdaje mi się, że gdyby to robił Grek, nie mógłby lepiej zrobić; prawda?
— Ba! — rzekł Tężel z najmocniejszem przekonaniem. — Sam Myron byłby kontent.
— Czy czujesz tu cokolwiek innego, prócz ciała i draperyi? A przedewszystkiem, czy czujesz tu robotę?
Tężel nic nie odpowiedział, tylko patrzył na glinę okiem znawcy i rozentuzyazmowanego czciciela sztuki, Rdzawicz zaś wpatrywał się w swoje dzieło długo, nakoniec rzekł:
— Przykryj to i odsuń. Zdaje mi się, że zrobiłem tak, jakby zrobił Grek z piątego albo czwartego wieku
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/247
Ta strona została skorygowana.