»Trucicielki« i odlewu »Anioła śmierci«. Z rzeczami temi pojechał do Monachium Tężel, który nie chciał ich samych puścić, a nadto ciekawy był ostatniego ruchu secesyonistów. Rdzawicz nie cierpiał teraz niczyjego towarzystwa, z wyjątkiem Heimerthowej i Łanowskiego; zdawało mu się, że wszyscy inni nie rozumieją go, chcą z niego zrobić »filistra« i chcą go traktować, jak żeby był »urzędnikiem z banku dla handlu i przemysłu« albo »współwłaścicielem firmy korzennej«. Dostawało się za oczami nawet pani Laurze. W Heimerthowej miało dla niego urok to, że odgadywała w lot jego najdziksze fantazye i nie dziwiła się i nie sprzeciwiała żadnej. Nawet jej egzaltacya, która go z początku raziła trochę, zaczęła mu się podobać, jako przeciwieństwo do »filisterskiego rozsądku«. Łanowski zaś zastępował mu Tężla, mając dla niego to samo uwielbienie co tamten, tylko w daleko wytworniejszej formie.
O wyjeździe do Rosieńskich słyszeć teraz nie chciał i zapowiedział, że się nie ruszy, dopóki wiadomości z Monachium nie otrzyma, i że wogóle wątpi, aby na tę wieś pojechał. Przedewszystkiem szarpało nim to, że nie wiedział nic o Maryi; ostatniem z nią spotkaniem się, tem niespojrzeniem na niego, tą absolutną względem niego obojętnością, czuł się tak upokorzonym, że nie mógł się zdobyć na to, aby się o nią spytać. Zaczął wtedy przypuszczać, że jeźli miłość może być wielka, jak świat, to miłość własna może być jeszcze większa, i że jeżeli można przestać kochać, to się nigdy nie zapomni upokorzenia. Czy kochał jeszcze teraz Maryę? nie umiałby sobie był sam odpowiedzieć. Chwilami zda-
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/253
Ta strona została skorygowana.