w czasie choroby, nie mówiono mu naumyślnie nic, z zupełnie zrozumiałych przyczyn, ale wiadomość ta ujęła go bardzo; przyszło mu nawet na myśl, że może prosiła ją o to Marya i znów począł myśleć, że nie może być, aby w Maryi już nic dla niego nie pozostało, nie może być pomimo wszystko. Chęć Strzeliskiej przyjścia do pracowni nie zdziwiła go; pamiętał ją, że była gotową na wszystko, zuchwałą do zaawanturowania się, i że największą satysfakcyę sprawiało jej brawowanie opinii ludzkiej.
Oczekiwanie Strzeliskiej wprawiło go w stan ogromnego rozgorączkowania. Przez to, że miał się spotkać tak blizko z kimś tak blizkim Maryi i tego, co między nimi zaszło, uczuł się na nowo tak zbliżonym do swej przeszłości, że miał wrażenie, jakby cały okres po zerwaniu znikł w jego życiu. Wszystko, co dotyczyło jego i Maryi, poczęło występować z nadzwyczajną siłą i świeżością barwy w jego pamięci; zupełnie, jak żeby ktoś stary obraz z pyłu i prochu ocierał. Już teraz przypominał sobie nie tylko tualety Maryi, ale każdy nieledwie deseń na jej sukni; widział nie tylko jej spojrzenie, ale odróżniał prawie rzęsy nad jej oczami i zdawało mu się, że ją pamięta każdy włosek osobno; nietylko pamiętał jej ruchy, ale zdawało mu się, że widzi każde drgnięcie jej palca, jakie kiedykolwiek mógł spostrzec. Stanęła mu w oczach tak żywa, tak świeża, jak nigdy, nawet wtedy, kiedy za nią najbardziej tęsknił i kiedy wszystką moc duszy wtłaczał w pamięć i w wyobraźnię, aby ją sobie z daleka i straconą na zawsze, jak najżywszą odtworzyć. Widział puszek na jej twarzy i drobne
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/256
Ta strona została skorygowana.