robił małe figurki na sprzedaż, byle żyć. Podejmował się robót do sklepów, rzeźbił Flory, amorów i Bismarków, od czasu do czasu tylko posyłając coś na wystawę. Krytycy nie mogli mu odmówić talentu, ale spodziewali się zrazu po nim daleko więcej. Tężel wiedział, co Rdzawicz naprawdę mógłby dać i wciskał pięści we włosy.
Wreszcie zdenerwowanego, zniszczonego, prawie zagrożonego rozwojem rodzinnej choroby mózgowej, przywiózł Rdzawicza po pięciu latach pobytu za granicą do kraju.
Rok tu już byli. Rdzawicz uhamował się trochę, głównie wskutek odmiennych warunków życia; począł więcej pracować i wystawił gipsową Dyannę półnaturalnej wielkości, która mu zdobyła wielkie pochwały. Tężel, spokojny prawie, wyjechał do Kulczy rzeźbić apostołów do tamtejszego kościoła. Po kilku tygodniach otrzymał od Rdzawicza list, że ten wyjeżdża do Kłęża w lubelskie, rzeźbić portret niejakiej pani Strzeliskiej, bogatej staruszki. Potem, w parę dni później kartkę: »Vieux singe! Jest tu panna Marya Tyżwiecka, en trois quarts cud, w profilu świat się kończy, en face anioł!« Donosił również, że jest tu wnuczka pani Strzeliskiej, Jadwiga, bardzo oryginalna, bardzo inteligentna i bardzo dziwna panna, o tak zuchwałych i rozhukanych pojęciach, że się czasem zdaje, iż ma źle w głowie. Dodał dyskretnie, że robi takie wrażenie chwilami, jakby nie była »od tego«, ale co mu tam ona wobec Maryi! O Maryi dał tylko ten szczegół Tężlowi, że jest od dziecka sierotą, że ma majątek i że się nią opie-
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/26
Ta strona została skorygowana.