cami, to znaczyło skazać się na ostatnią nędzę. Borzewski zaczął się wprawdzie zaraz starać o posadę, ale on kończył wydział historyczno‑literacki w Berlinie i o niczem praktycznem pojęcia nie ma. Nigdzie nic znaleźć nie mógł, jedynie Goldfeld ofiarował mu posadę swego sekretarza, z pensyą dwóch tysięcy rocznie: ofiarowała mu ją raczej panna Goldfeldówna, która krzesze ojcu, zupełnie ordynarnemu żydowi, kołki na głowie. Naturalnie Borzewski, ożeniony z panną Tyżwiecką, tej posady nie byłby dostał. Wtenczas ja postanowiłam ująć wszystko w rękę. Wystawiłam Maryni, że skazać się dobrowolnie na nędzę, byłoby ostatniem głupstwem z jej strony. Ona z początku wołała, że woli suchy chleb z Borzewskim, niż z innym miliony, ale powoli zaczęła się tej nędzy bać. Wtedy ja poddałam jej plan następujący: zmuś Borzewskiego, żeby się ożenił z Goldfeldówną, przez co wyratuje nie tylko siebie, ale swoją opinię i całą swoją rodzinę, ty zaś idź za Kołolaskiego. Innej drogi niema przed wami. Będziecie mogli wtenczas robić, co się wam spodoba. Kołolaski jest niemłody i ogromnie głupi, nie spostrzeże, a choćby spostrzegł, nie uwierzy. Każdy inny człowiekby cię krępował; on zaś jest jak stworzony na to, co go czeka. Borzewski zaś jest dosyć sprytny, aby swojej żydówce oczy zamydlić.
— Ależ to jest potworne! — krzyknął Rdzawicz, który doznał takiego uczucia wstrętu względem Strzeliskiej, że ledwo się wstrzymał, aby jej nie porwać za ramiona i za drzwi nie wyrzucić. — To jest potworne!
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/268
Ta strona została skorygowana.