Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/31

Ta strona została skorygowana.

wny Pan nazywa jeszcze moją kuzynkę swoją narzeczoną. Listy swoje, pozostawione przez Marynię u mnie, odbierze Pan po odesłaniu jej listów na moje ręce.

Z poważaniem
Julia Porzelska«.

Rdzawicz jęknął, zataczając się.
— Romek, Romek — szeptał Tężel błagalnie, chwytając go za rękę — Romek, cóż ty chcesz uczynić? Opamiętaj się.
— Teraz już widzę, że to nie żart, że to prawda — rzekł Rdzawicz.
Szli przed siebie bez myśli — z ulicy w ulicę, z placu na plac, bez jednego słowa. Tężel rzucał od czasu do czasu okiem na Rdzawicza, ten jednak szedł zupełnie automatycznie, z oczyma spuszczonemi w dół, widocznie nic nie widząc i tylko instynktownie wymijając ludzi.
— Zapamiętał się — myślał Tężel. Oprócz uczucia ogromnej litości, jakie miał dla Rdzawicza, przychodziło mu jeszcze ciągle na myśl, że Rdzawicz nic nie jadł po powrocie i że musiał być głodny. Powoli zaczęło go więc dręczyć to, że Rdzawicz musi być głodny, niż to, co się stało. Ośmielił się i odezwał:
— Nic nie jadłeś od przyjazdu. Chodź gdzie.
— Dobrze. Idźmy.
— Gdzie chcesz?
— Gdziebądź. Wszystko mi jedno.
Siedzieli już kilka minut w gabinecie restauracyjnym, ale Tężel nie śmiał ani mówić do Rdzawicza, ani