co wywoływało uśmiech na usta pani Zrębskiej, a lekki rumieniec na twarz Zawilskiej; nie przeszkadzało to, że, ile razy nie miał głowy pod stołem, wpatrywał się jak w tęczę w panią Laurę, która dziś istotnie wyglądała ładnie i ponętnie. Uroda jej ogromnie zmienna i zależna od dnia, jak bywa u osób delikatnych, miała dziś »swój dobry dzień«.
Rdzawicz widział, że Przerwie zauważył to wpatrywanie się w Laurę młodego Twardowieckiego i że poczynają mu drgać brwi z tłumionej irytacyi. Co jednak miał zrobić? Wstać i krzyknąć: »Mój panie, nie patrz się pan na moją żonę, bo ja tego nie lubię!?«
Ją także żenowało to i odebrało jej zupełnie swobodę i dobry humor: ale ona także nic na to nie mogła poradzić.
Rdzawicz myślał znowu, że gdyby Marya była jego żoną i gdyby się ktoś tak jej przyglądał, nie mógłby znieść tego. Jeszcze Marya ze swoją cudną pięknością i chęcią podobania się wszystkim naokoło... Jerzy przynajmniej może być Lory pewnym, ale...
Przycisnął usta i nie chciał wiedzieć tego, co pomyślał, że Maryi nie możnaby być pewnym, gdyby nawet poszła za mąż z miłości, bo ta miłość mogła w niej pewnego dnia tak się gdzieś podziać, jak się podziała »szalona miłość« do niego.
Być może, że Kołolaski jest tak głupi, że się nie spostrzeże, jak się nie spostrzega spoglądający na swoją żonę z najwyższą adoracyą Zawilski, ale onby się spostrzegł, a wtenczas...
Razem zaćmiło mu się i zakrwawiło w oczach
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/317
Ta strona została skorygowana.