— Ja mam tylko cztery ruble. Dopiero pojutrze będę miał pieniądze z Towarzystwa.
— A tu nas nawet nie znają.
Rdzawicz począł się śmiać nerwowo, a potem krzyknął:
— Garson!
Wszedł służący.
— Słuchaj, zapomnieliśmy pieniędzy. Ten łańcuszek jest wart trzydzieści pięć rubli. Przynieś tu parę butelek szampana na ten łańcuszek. Przyniesiesz?
— Przyniosę, jaśnie panie.
Gdy szampana przyniesiono, Rdzawicz nalał sobie i Tężlowi kieliszek i zawołał:
— Słuchaj, Tężel, pij za nasze zdrowie!
— Za czyje?
— Za moje i Maryni. Pij!
Tężel nie chciał go drażnić; wypili.
— A teraz dalej. Pijmy za zdrowie jej przyszłego męża.
— Romek...
— Pij! Pij, kiedy ci mówię!
— A teraz, Tężel, pijmy za zdrowie jej dzieci. Wiwat jej dzieci!
— A teraz, Tężel, za zdrowie jej familii! Niech żyje ciotka Porzelska i wszystkie babki, wuje, stryje! Evviva!
— Romek...
— A teraz, Tężel, niech żyje jej przyszły kochanek! Niech żyje ten, z którym się... Wypiłeś?
— Nie!
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/33
Ta strona została skorygowana.