ofiarą, to niech będzie ofiarą swego poczucia obowiązku, a nie człowiekiem, który nadużył takiej kobiety, jak Ela.
Tem więcej, że go kocha.
Uczynił źle i wynagrodzi.
Doznał tej satysfakcyi, jakiej się doznaje, kiedy się widzi własną szlachetność, choć się tego słowa samemu nie wypowiada.
Marya?... Marya pójdzie za Kołolaskiego będzie miała romans z Borzewskim — — i będzie jego wieczną miłością, klątwą jego życia, jego aniołem śmierci — — na to zrezygnował. Dopóki nie zginie przez Maryę, według sił będzie chciał Elę uczynić szczęśliwą. Ona jest taka warta tego. Dla samego uszczęśliwienia takiej kobiety, jak Ela, warto już żyć.
Oświadczy się o nią jutro.
Zmęczony był i poczęły mu się oczy przymykać. Uczyniło mu się w mózgu tak ciemno, jak ciemno miał przed oczyma.
Oparł głowę na ręce. Zaszumiał lekki, przedporanny wiatr i przypomniał mu morze. Jest tam gdzieś daleko, także takie czarne i ciemne. W przebiegu milionów lat niegdyś mogło być tu i znowu kiedyś tu przyjdzie. Śladu nie pozostało z tego, co niegdyś tu istniało i śladu nie pozostanie z tego, co tu istnieje teraz...
A wobec tego życie i wszystko co w niem jest, jest takie małe, takie nikłe, takie nic... Zasnął.