Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/341

Ta strona została skorygowana.

Przeraził się tego dla siebie, co miał dziś uczynić.
Gdyby nie ona, nie Marya, której cień szedł za nim w dzień i w nocy... Gdyby nie ona... Gdyby nie ona, to jeżeliby mógł i chciał kochać jaką kobietę, to tylko Elę Rosieńską; gdyby się chciał ożenić, to tylko z nią... Nie przyszło mu jednak wczoraj jedno na myśl: oto, że Ela nie przyjmie go, powiedział jej bowiem wyraźnie, że jej nie kocha i kochać nie będzie. Taka dziewczyna jak Ela, wolałaby umrzeć, niż iść za mąż, nie kochając lub niekochana. A to, co odpowiedziała, że nie chce żyć, miało w sobie tyle jakiejś głębokiej prawdy..
Sytuacya jest bez wyjścia. Uczynić zadość pozornemu uczuciu uczciwości i poprosić Elę o rękę, wiedząc, że odmówi, wydało mu się nizkiem i niegodnem. Co więc zrobić?
Potem jednak począł rozważać, że może on z tego, co zaszło między nimi, robi za dużą historyę. Ostatecznie nie powiedział jej nic, nie powiedział jej, że ją kocha, nie przemawiał do niej żadnymi rozbijającymi niewieścią cnotę wyrazami, a że się dała całować, to już jej rzecz. Za ładna jest i ponętna, aby się jej nie pocałowało przy pierwszej sposobności, aby się nawet o tej sposobności nie marzyło. Zresztą taka panna, która się w godzinę po poznaniu daje ściskać za rękę, a po pięciu dniach wspólnego pobytu daje się tak całować, aż mdleje...
Ale kiedy tak myślał, jakiś wewnętrzny głos mówił mu: jesteś w tej chwili więcej, niż lichy człowiek. Wiesz sam, że myślisz o niej nikczemnie i z perfidyą.