— Owszem pani, spostrzegłem i właśnie dlatego jestem inny.
— Więc takie zacne, poczciwe, czyste, stworzenie ma padać ofiarą za inne kokotki salonowe?! — wybuchnęła pani Laura z gniewem i tupiąc nogą w pantofelku.
— Dlaczego pani je tak nazywa? Czy kobiety dlatego, że są pannami, nie mają prawa szukać przyjemności w życiu tam, gdzie ją znajdują?
— Ależ panna, która pozwala się do siebie zbliżyć człowiekowi, którego nie kocha — i o którym wie, że on jej nie kocha, jest prostą dziewczyną publ...
— Nie, jest tylko istotą, idącą za instynktami.
— Zapomina pan, że od tego jest wola i są zasady, aby się nie szło za instynktami, jak zwierzę.
— Są różne pojęcia i różne zasady.
— Jąkąż pan jednak woli pannę? Taką, o jakich pan mówi, czy Elę?
— Taką, o jakich mówię.
— A na żonę?
— Elę.
— W takim razie trzebaby podzielić panny na te, które mają być żonami i na te, które niemi być nie mają?
— To też powinno się je dzielić.
— Ale dlaczegóż pan, kiedy pan widział, że Ela nie jest z tych panien, o jakich pan mówi, postępował z nią, jak z takiemi?
— W tem też jest całe złe, cała moja wina, do której się przyznaję i którą chcę naprawić.
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/351
Ta strona została skorygowana.