Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/361

Ta strona została skorygowana.

ście — mówiła Jadwiga. — Iść za takiego Kołolaskiego — — brrr!
Rdzawicz przyciął usta.
— Widzi pan, jeżeli komuś grozi ślepota na oba oczy, a powiedzą mu, że uratuje prawe, jeżeli sobie da lewe wyjąć, to sobie da — mówiła dalej Jadwiga. — Ale nie mówmy o tem, bo pana to drażni. Cóż pan na wsi robił u Rosieńskich? Nie zakochała się w panu przypadkiem która z tych dwóch gąsek?
Rdzawicz nie zwrócił wcale uwagi na lekceważący sposób, w jaki Jadwiga odezwała się o Eli.
— Będzie zapowiedź ślubu w »Kuryerze?« — spytał.
— Z pewnością. Wątpię, aby Kołolaski nie chciał się pochwalić przed światem, że bierze jednę z najładniejszych panien w mieście. Przypuszczam, że kazałby to afiszami ogłosić po rogach ulic, gdyby mu Marynia pozwoliła, ale przecie pan nie przyjdzie na ślub?
— Owszem, przyjdę.
— Mam jej to powiedzieć?
— Jak pani chce. Zresztą chyba jej to wszystko jedno.
— I to prawda. Niech się pan jednak tem pocieszy, że Maryni jest naprawdę wszystko, wszystko jedno. Ona chce tylko użyć życia, a to użycie wciela się jej w Borzewskiego, na razie przynajmniej. Co będzie później, nie wiadomo. Zdaje mi się, że będzie bardzo kochała swoje dzieci — — jakiekolwiekbądź, z prawa, czy z lewa...
Brutalnym tym cynizmem Strzeliska bryznęła Rdza-