stko do aberracyi dochodzi. Róziaby popłakała dwa dni i na tem koniec, ale Ela się będzie dręczyć i dręczyć. — Co do pana, to ciocia wiedziała, że pan jest względem Eli zupełnie obojętny, a o tem, co między wami zaszło, naturalnie nie wie. Z Elą ciotka o tem nie mówi, bo ma tę metodę, że czeka zawsze, aż córki same do niej z czemś przyjdą. Ze mną Ela, oprócz tego jednego razu, nie zamieniła ani jednego słowa, ja jej się też nie chcę narzucać; raz tylko, przedwczoraj wieczorem, przyszła do mnie, do pokoju, oparła mi się o ramię i rozpłakała się. Popłakałyśmy się obie, ale nic nie mówiłyśmy; i cóż ja mogłam zresztą poradzić? Gdyby tu choć Bisza była! Panie Romanie — powtarzam panu, że pan odtrąca skarb, który się panu pod nogi sam przytoczył. Ale takiej miłości, ani takiej kobiety nie znajdzie pan nigdy więcej. To nieprawda, żeby miłość potrzebowała długiego czasu: miłość może powstać w sekundzie, a to, co potrzebuje poznania i gruntowania się, to jest przyjaźń, lubienie, szacunek, sympatya, wszystko to, co jest konieczne w prawdziwej miłości, ale drugorzędne. Ona sama, samo kochanie, rodzi się, jak iskra. Ela pana nie zna, ale pana kocha.
Ja jeszcze nie tracę nadziei i, gdyby pana przypadkiem ten list zastał w Warszawie, sama nie wiem, czy chcieć, aby pan wyjechał, czy aby pan został.
Laura Przerwicowa«
Rdzawicz, ochłonąwszy z pierwszego niepokoju, czytał list pani Laury z lekceważącym uśmiechem, a nie bez pewnego zadowolenia, że to o niego i tak bardzo