po drugiej trzy flaszki Drozdowskiego piwa, a potem jeszcze jedną Haberbuscha.
Tego wieczoru, Rdzawicz odebrał przez posłańca następującą kartkę od Tężla:
»Chciałem Ci dzisiaj podczas Twojej nieobecności rozbić Anioła śmierci; czy mimo to nie chcesz zerwać ze mną stosunków?
Przeczytawszy, zmełł w ustach słowo »bydlę!« i odpisał Tężlowi: »Nie bazgrz głupstw i przychodź zaraz«.
Posłaniec wyszedł. Rdzawicz zaś począł chodzić nerwowo po pracowni. Pierś mu się wzdymała z gniewu za każdym razem, ilekroć pomyślał o tem, co Tężel napisał. Irytowała go jednak nie tylko kartka Tężla: jadąc z Heimerthową faetonem przez ulicę Erywańską, spotkał był panią Laurę, która szła z obu pannami Rosieńskiemi. Ela była ciemno ubrana i robiła wrażenie bardzo smutne; pani Laura i Rózia także wydały mu się zasępione. Byłyby go może nie spostrzegły, ale Heimerthową wychyliła się z faetonu i krzyknęła do pani Laury: »Dzień dobry!« Wszystkie trzy zwróciły się, a Ela zbladła tak, że twarz jej stała się prawie gipsowej barwy. Pani Laura, oddając im ukłon, spojrzała nań ze zdziwieniem i jak mu się przynajmniej zdawało, z zapytaniem w oczach i jakby wyrzutem; Ela skinęła głową, odwracając szybko oczy, a coś tak bolesnego w niej uczuł, że mu kurcz gardło chwycił na moment.
Rozumiał spojrzenie pani Laury, a zarazem wy-