warta. Opinia jednej pani Laury Przerwicowej przerażała go. Jakże będzie mogła zrozumieć, że to jakaś zła moc wydarła mu z duszy ten marmurowy krzyk? Ale nie, wszak ona zrozumieć to powinna. I ona odepchnęła niegdyś Przerwica, i on tak samo szalał z bólu, a jednak u niego tylko nad grobem Wiary i Nadziei, Miłość stanęła jak słup odrętwiona. Przerwic tak samo runął jak on, tak samo ze stopą kobiety na piersiach, i tak samo bez żadnej nadziei, że wstanie, tylko panna Laura Arkowska usunęła się potem z widowni światowej z całą swoją młodością i swoją urodą ze zgryzotą w duszy, że złamała czyjeś życie — a panna Marya Tyżwiecka... Czyż nie jest taką, jak ten Anioł śmierci, czyż to nie ona?! I on musi chcieć, aby ona zobaczyła siebie, musi, musi, musi!
Jest to tak, jakby go parła jakaś niepojęta, straszna żądza do wbicia noża w serce siostrze, lub bratu...
Ludzie staną w obronie Maryi, ludzie będą jej bronili przed nim, będą się uczuwali w prawie, w obowiązku do tego! Ludzie! O ironio życia!... Jej wielbiciele, jej leibgwardya i ci, którzy do niej wzdychali z daleka na placu wyścigowym, wyciągną prawdopodobnie nie szpady, bo to bój obosieczny, ale przynajmniej pióra swoje własne, lub swoich przyjaciół, aby »napiętnować przynoszący dyshonor światu artystycznemu czyn!« Oni, ta rzesza, oni, którzy wszyscy razem wzięci, nie potrafiliby jej tak kochać, jak on sam ją kochał, i dla których ona zawsze była i będzie przedmiotem westchnień z salonu lub wyścigowego placu! Im Anioł śmierci wyda się przedewszystkiem »skandalem!« Mo-
Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/411
Ta strona została skorygowana.