Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/65

Ta strona została skorygowana.

we wszechświecie? Bo przecież nic nie ginie. Czy zastanawiałeś się kiedy, gdzie się naprzykład podziewa spojrzenie ludzkie? Bo dobrze, ten, na kogo Ty patrzysz, odbija się w Twojem oku, ale zarazem przecież Ty w spojrzeniu swojem wydajesz coś z siebie. Co się mogło stać z tych spojrzeń, które mi dawała Marya?...
Otóż kiedy chodziłem nad morzem w tej wielkiej ciszy, w tym niezmiernym spokoju, ogarnięty tą ogromną sferą powietrza i światła, w tej olbrzymiej przestrzeni widnokręgu: zacząłem myśleć nad sobą i wszystko zaczęło mi się wydawać takie małe i nikłe. Mój kochany, cóż to jest to, co człowiek czuje, wobec tego, co się dzieje — — czy my się nie zanadto zasklepiamy w sobie, w naszych uczuciach, na koszt naszych odczuć zewnętrznych? Są przecie ludzie, dla których nie istnieje wcale świat, to, co ich otacza, tylko to, co się w nich staje. Tymczasem naokoło jest taki ogrom, w który się wprost wtopić można.
Mój drogi, moja miłość do Maryi może mnie zabić, a jednak to jest takie małe wobec tego, co ja mogę pojąć i o czem mogę myśleć. Naokoło mnie jest ten olbrzymi, przepotężny ruch wszechświata, odwieczna i wieczysta przemiana materyi, krążenie światła i ciepła, kolosalne życie istnienia. Bory rosną, walą się, gniją, nowe wyrastają ze spróchniałych pniów wśród powodzi wrzosów i paproci... Gwiazdy grzmią gdzieś w przestrzeni i huczą wirujące mgławice nierozwikłanych światów... A tu, wśród nas, co za ruch ludów, warstw społecznych, co za huragan myśli i co za zawieja czynów!... Wobec tego, czemże jest miłość? Czy nie trzeba powie-