A za Żarnowcem na błoniu,
A za Żarnowcem na błoniu,
Jechał Jasieńko na koniu,
Jechał Jasieńko na koniu...
— Nie, to jest, jak Boga kocham, prześliczna kobieta — rzekł Tężel, przestawszy nucić i cofając się parę kroków w tył od ściany, na której wisiał portret młodej panny w ciemnej sukni. — Jak Boga kocham, prześliczna kobieta — powtórzył i jeszcze się krok cofnął. — I co to za genialna bestya z tego Romka, żeby taki portret namalować! Tycyanby się nie powstydził, ale żeby znów Tycyanowi kazał kto tak rzeźbić, jak Romek!... Nie, jak Boga kocham, to jest ultrarenesansowy łeb...
Podszedł, nucąc drugą strofkę, do okna i odwróciwszy się odeń ku portretowi, rzekł całkiem poważnie:
— Słuchaj ty, ty nie wiesz, co to Romek jest, a jeżeli wiesz, to niezupełnie. Ładna jesteś, boś ładna, ale myślisz, żeby kto o tobie za czterdzieści, albo za pięćdziesiąt lat wiedział? Piesby wiedział. A jak będziesz