Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/76

Ta strona została skorygowana.

głos i takie oczy, jak majowe rano — to mówiąc, pocałował Przerwicową w rękę.
— Chciałabym być dobrą — odrzekła wzruszona trochę pani Laura.
— Jerzy musi być teraz bardzo szczęśliwy. Ma swój dom, swoje meble, swój punkt oparcia — — i swoją kochaną kobietę. Ja teraz dopiero pojąłem, że może być rozkosz, ot w takiej prostej filiżance, jak ta w jadalnym pokoju, którą stąd widać, dlatego że się ją posiada wspólnie z kochaną kobietą. Rozumiem, jak może być drogiem każde zapalenie w piecu, dlatego, że to nam obojgu będzie ciepło. Takie białe dwie ręce, które nalewają herbatę wieczorem, mogą być zupełnie czemś anielskiem. I wśród tłumu, wśród ludzi, to uczucie: moja kobieta...
Umilkł i przygryzł wargi.
— Niech pan nie wątpi — rzekła pani Laura — na każdego przyjdzie jego godzina.
— O tak, pani, na mnie już przyszła jedna, oby jak najprędzej przyszła druga.
— Co pan myśli?
— Że jestem podłym tchórzem, nic więcej. I głupcem. Lękam się tego, czego nie uniknę.
— Panie Romanie — —
— Nie mówmy o tem. Nie chcę się pani wydać ani naturalnie śmiesznym, ani niesmacznie kokietującym mojem nieszczęściem. Mówmy o czem innem. Jerzy dużo pisze?
— Dużo. A pan pracuje nad czem?
— Niedawno przyjechałem, dopiero trochę zaczą-