Strona:PL Tetmajer - Anioł śmierci.djvu/77

Ta strona została skorygowana.

łem. Być może, że będę rzeźbił grupę: Fauna i Nimfę w sitowiu.
— To raczej pomysł malarski, zdaje mi się.
— A bo ja taki jestem malarz w rzeźbie — rzekł Rdzawicz z uśmiechem. — Nawet mam jeden obraz i chcę go niedługo wystawić. Nigdy jeszcze nie wystawiałem obrazu.
— Że pan maluje, to wiem oddawna, ale żeby tak, aby aż wystawiać? — rzekła pani Laura.
— Ja maluję tak dawno, jak rzeźbię i nie wiem właściwie, dlaczego nie jestem specyalnie malarzem, Wszędzie w akademiach uczyłem się tego i tego i mówili mi, że mógłbym być tak dobrze jednym, jak drugim. Ja mam to, że ja ogromnie prędko robię; robię przeciętnie dwa razy prędzej, niż ogół moich kolegów. Dlatego miałem czas, aby się obu sztuk nauczyć.
— I co przedstawia pański obraz? — spytała pani Laura, myśląc wyciągnąć z Rdzawicza à propos tego obrazu, co się da, aby potem powtórzyć to przed mężem, jako swoje spostrzeżenia, pani Laura bowiem nie znała się nic a nic na malarstwie i bywała stąd celem jadowitych pocisków ze strony męża.
— Ten obraz ma tytuł Wampir — odrzekł Rdzawicz. — Trudno go opowiedzieć, ale jeśli pani łaskawa, to niech państwo z Jerzym przyjdą do mojej pracowni.
W tej chwili wszedł do pokoju Przerwic i kładąc rękę na ramieniu żony, rzekł:
— Bisza tu jeszcze wróci, a my chodźmy.
Pani Laura wzięła ręce mężowskie w swoje, popatrzyła nań, pokręciła główką i rzekła: