czonego, ciała, powieje nad Kalwaryą i Jerozolimą, nad ziemią i światem! Consumatum est...
W bladém świetle zimowém ten krucyfiks był zaiste straszny.
Hrabia Besnard nic nie widział, głowę miał na piersi spuszczoną; nawet dusza jego popadła w stan odrętwienia.
Odgłos kroków wyrwał go z tego stanu. W północnéj nawie odprawiano Mszę żałobną, przy katafalku stanęli właśnie śpiewacy. Starzec nie widział smutnego obrzędu, ale go odgadywał: jeden nieszczęśliwy mniéj na świecie... Przypomniał sobie, że przyszedł się modlić i ukląkł na stopniach ołtarza, ale dusza jego nie mogła wznieść się ku niebu, choć usta machinalnie szeptały: „Pater noster... fiat voluntas Tua...”
W téj chwili pod sklepieniem katedry rozbrzmiały dźwięki hymnu „Dies irae, dies illa”... O dniu gniewu, dniu okrutny, kiedy chorągiew krzyża zabłyśnie, a cały świat w proch się rozsypie!...
Szczególne złudzenie ogarnęło hrabiego Brutusa: zdawało mu się, że jest na własnym pogrzebie, że stoi przed sądem Bozkim i broni swojéj sprawy...
Tymczasem słowa hymnu skarżyły się strwożone: „I cóż powiem, nieszczęsny? Jakoż się obronię w téj godzinie, kiedy nawet sprawiedliwy drżeć będzie o siebie?”
On na to odpowiadał:
— Panie! strzegłem zawsze Twoich przykazań, zachowywałem posty i martwiłem ciało. Codzień słucham Mszy świętéj i kilka razy do roku przyjmuję Przenajświętsze Ciało i Krew Twoję. Dlaczego tak
Strona:PL Thierry - Za Drugiego Cesarstwa.djvu/113
Ta strona została przepisana.