Strona:PL Thierry - Za Drugiego Cesarstwa.djvu/119

Ta strona została przepisana.

głos jego potężniał, dochodził do najdalszych zakątków sali.
— Zwołano nas na posiedzenie nadzwyczajne i oto jesteśmy wszyscy. Czegóż od nas żądają? Czy bezwzględnego uwielbienia, czy bezstronnego zdania? Poklasku czy rady? „Najprzód się zgódźcie, potém rozprawiać będziecie, ” — przed chwilą ośmielił się powiedzieć pan prezes. Zdanie bardzo nieroztropne, które zostało potępione milczeniem; ale nam milczenie nie przystoi: jesteśmy doradcami cesarstwa, musimy bronić jego czci i sławy, głos nasz powinien dojść do stopni tronu. Uległość byłaby tu występkiem; honor wymaga, żebyśmy spełnili nasz obowiązek. Spełnimy go, panowie!
Ministrowie zaczęli septać między sobą, a hrabia Besnard mówił daléj:
— Chcą, żebyśmy głosowali za prawem bezpieczeństwa ogólnego; mówią nam: Francy a jest chora, trzeba jéj krwi upuścić, gangrena ją toczy, tnijmy więc bez miłosierdzia w żywém jéj ciele... Tak samo utrzymywał Robespierre...
— Proszę nam oszczędzić tych porównań — przerwał mu prezes.
Hrabia Besnard ogarnął go pogardliwém spojrzeniem i mówił daléj:
— Nie dziwię się, że to nazwisko niemile brzmi w waszych uszach, poszukamy więc innych... O ile uważam, wzięliście za wzór prawa wyjątkowe, które, zamiast czynów sprawiedliwości, nakazywały zemstę. Tak czynili Stuarci w r. 1640 — już ich niema; tak czynili Burboni w r. 1815 — i tych niema. Krew wylana niewinnie to posiew, z którego wyrasta