Ten, który rządził Francyą, zwał się Napoleonem.
Nie dorósł on do wysokości swoich przeznaczeń, nie ziścił nadziei, jakie w nim pokładano, ale pragnął dobra ogólnego i niejednéj dobréj rzeczy dokonał. W innych czasach byłby godnym purpury cesarskiéj, wtedy jednak ugiął się pod brzemieniem imienia, jakie nosił. Od lat ośmnastu stanął już przed sądem potomności, ale historya, która w sądach swoich powinna być równie bezstronną jak głos sumienia, nie wydała jeszcze o nim sprawiedliwego wyroku. Nienawiść wrogów ściga jego pamięć nawet poza grobem, obrzuca błotem jego imię, rozsiewa o nim same zniewagi i potwarze... Tymczasem duch jego pozostawił ślad na każdym kamieniu tego Paryża, który przez niego stał się tak wspaniałym; na każdéj piędzi ziemi téj Francyi, która jemu zawdzięcza swój przemysł i dobrobyt; duch ten powstaje zbolały i znękany, żądając sprawiedliwości.
Strona:PL Thierry - Za Drugiego Cesarstwa.djvu/17
Ta strona została przepisana.
CZĘŚĆ I.
Sprawiedliwości!