niósł się na górę. Zajmował tam dwa pokoje: sypialnię na poddaszu, podobną do celi zakonnéj, z żelazném łóżkiem, wyplatanemi krzesłami i klęcznikiem, oraz skromny salon, stanowiący zarazem bibliotekę. Prócz Chrystusa na krzyżu nie było tam żadnego obrazu; pod ścianą stały szafy z książkami, pod drugą fortepian, na którym córka jego grywała wieczorami. Dla umartwienia ciała, lub wskutek pobożnego ślubu, żył w dobrowolném ubóstwie; kiedy jego syn, „wicehrabia”, żył jak panicz, trzymał konie i lokaja, hrabia Brutus miał tylko jednę sługę, starą Filomenę.
Pomimo podeszłego wieku, pracował z młodzieńczą wytrwałością. Zimą i latem wstawał o piątéj i zasiadał nad papierami, o siódméj szedł na prymaryą do kaplicy Św. Walerego, zakupioną na „pewną intencyą”, i modlił się długo w pobożnéj ekstazie. Wróciwszy do domu, zabierał się znowu do pracy, schodząc na dół na śniadanie, które jadał razem z dziećmi.
Po krótkiéj rozmowie z Maryą-Anną i z Marcelim, szedł na posiedzenie rady stanu.
Surowy dla siebie, nieubłagany dla innych, był niewolnikiem obowiązku. Koledzy go nie lubili ale szanowali; zachwycano się jego wymową i najczęściéj przychylano się do jego zdania. W salonach urzędowych nigdy nie bywał, choć zawsze otrzymywał zaproszenie na wszystkie bale i koncerty; ukazywał się czasem z obowiązku na obiadach ministeryalnych, zwykle zaś spędzał wieczory w towarzystwie swojéj córki kaleki, „Ty, moja pieszczotko, zastępujesz mi operę” — mawiał i, zasiadłszy w fotelu, słuchał uroczego jéj głosu, dopóki sen go nie ukołysał.
Strona:PL Thierry - Za Drugiego Cesarstwa.djvu/39
Ta strona została przepisana.