— Już nas osądził, ojcze, gdyż powrócę zwycięzcą... Idę, już czas.
Hrabia Besnard odprowadził syna do drzwi i jeszcze raz przytulił go do piersi.
— Pamiętaj! jeżeli ty umrzesz, i ja umrę.
Ale kiedy drzwi zamknęły się za młodzieńcem, hrabia Brutus zachwiał się i oparł o ścianę. Dreszcz konwulsyjny wstrząsał jego ciałem, zimny pot zwilżył rozpalone skronie, wszystko wirowało mu przed oczyma.
— Savelli! — wyjąkał — ach! Savelli!...
I runął na ziemię.
Marceli schodził ze schodów, wtém usłyszał za sobą głos błagalny: siostra kaleka podążała za nim, wołając ze łzami:
— Marceli! Marceli!
Młodzieniec zatrzymał się, wzruszony bolesném dźwiękiem głosu.
— Niedobry! — z wyrzutem mówiła Marya-Anna — chciałeś odjechać, nie pożegnawszy się ze mną! Pochylił się i pocałował siostrę w czoło.
— Nie płacz, ten pojedynek to zabawka; wiesz, że nie pierwszy raz się biję, że mało kto w Paryżu tak celnie strzela jak ja. Ten zuchwalec należną otrzyma naukę; prędko się z nim załatwię i wrócę na obiad do domu. Pamiętaj o jakimś przysmaku dla mnie.