— Przygotowaliśmy krótki artykulik objaśniający do dzienników, ale nasi przeciwnicy nie zgodzili się na jego osnowę.
— Cóż to za ludzie, ci sekundanci księcia? — zagadnął Marceli.
— Włosi: jakiś hrabia Canossa...
— To dobra szlachta lombardzka — przerwał Gravenoire.
— I jakiś pan Traventi; powiadam wam, mina zbira. Przypomniał mi pewnego żołnierza włoskiego, który służył w Algierze, w legii zagranicznéj, kiedy ja byłem majorem. Nazywał się Mariano i bił się tak dzielnie, że został podoficerem, ale pewnego pięknego dnia uciekł do Rzymu. Otóż kochał się w rudéj śpiewaczce z Oranu, zwanéj „Stalowe Serce”. Śliczne imię, nieprawdaż? Ale ty ziewasz, Gravenoire? Czyżbyś się nudził?
— Słyszałem już sto razy tę historyą, baronie.
— Ale nie słyszałeś jéj zakończenia. Owa śpiewaczka z Café chantant została generałową i wszyscyśmy ją podziwiali na balach w Tuilleries.
Tak rozmawiając, dojechali do oberży, poza którą krzyżują się drogi z Saint-Cloud i Saint-Germain. Szambelan wychylił głowę przez okno.
— Nie powiedziałem, że się spóźnimy! — zawołał — tamci już na nas czekają.
Przed oberżą stał powóz i dwóch panów przechadzało się z oznakami niecierpliwości.
— Sekundanci księcia Carpegna! — rzekł Gravenoire. — Muszę im powiedzieć, w którą stronę mamy jechać.
Strona:PL Thierry - Za Drugiego Cesarstwa.djvu/51
Ta strona została przepisana.