świadczyły o nocach bezsennych i dniach przepłakanych. Siedziała przed fortepianem, a z pod jéj palców płynęły melodye pełne łez i skarg tłumionych, jęki rozpaczy, wybuchy dzikiéj radości, podobne do klątw i złorzeczeń. Grała utwory Szopena, ulubionego mistrza wszystkich co cierpią.
Wtém zapukano do drzwi. Kaleka drgnęła i urwała... na progu ukazała się stara Filomena bardzo pomieszana.
— Proszę panienki...
— Co, moja kochana?
— Ktoś chce się widzieć z panienką...
— O téj porze?
Marya-Anna zadrżała, tknięta przeczuciem.
— Niech panienka zejdzie — nalegała służąca.
Hrabia Besnard otworzył oczy.
— Idź, moje dziecko i dowiedz się, co znaczy ta tajemnica.
Marya-Anna wyszła, a starzec znowu popadł w zadumę... Mimo to słuchał i słyszał... W domu zapanował ruch niezwykły: otwierano i zamykano drzwi, rozlegały się znane głosy... Teraz ktoś idzie na górę... już jest na korytarzu i za chwilę staje przed ojcem — Marceli.
Starzec nie ruszył się z sofy.
— To pan? — rzekł obojętnie — wróciłeś nakoniec.
Młodzieniec pokornie zgiął kolano.
— Ojcze! przebacz mi. Ja tak cierpię...
Hrabia Besnard milczał.
Strona:PL Thierry - Za Drugiego Cesarstwa.djvu/74
Ta strona została przepisana.