Strona:PL Thierry - Za Drugiego Cesarstwa.djvu/78

Ta strona została przepisana.

„Miłość nas oboje zawiodła do grobu.”
Marceli odrzucił książkę od siebie.
Znał aż nadto dobrze te przeklęte wiersze; ileż razy odczytywał je z nią razem. Zaczął chodzić po pokoju... Ona, wiecznie ona... Już przecież nie kochał, nie myślał o niéj, obraz zwodnicy zatarł się w jego sercu, wspomnienie zamarło pod popiołami... była już tylko dla niego widmem przeszłości...
Zaśmiał się wzgardliwie i, rzuciwszy się na łóż ko, zgasił świecę. Nakoniec będzie mógł zasnąć.
Nagle zbudził się ze snu, błędnym wzrokiem potoczył dokoła... Ostry ból przeszył mu serce. Widzi ją znowu, to widmo przysypane popiołami... Ona, zawsze ona!
Tam za oknem wicher północny dzikie wyprawiał harce, jęczał i wył jak potępieniec. Marceli znowu rozśmiał się i, patrząc na obraz zwodnicy, zawołał:
— Ja cię odnajdę, a wtedy... Samaś mi powiedziała: „Jeżeli nas zdradza ukochana istota, trzeba ją zabić”.




Opętany.

Grudzień się kończył zimny i dżdżysty, ale rozbrzmiewający echem zabaw, któremi słynęły czasy drugiego cesarstwa. Rok 1858 rozpoczął się przy dźwięku polek i kontredansów, odtąd bale następowały jedne po drugich. Tańczono wszędzie: w Tuilleries, w ratuszu, w prefekturze, w pałacach ministrów