Do liczby członków, którzy niepodległością, charakteru i swobodą zdania ściągnęli na siebie niechęć ministra, należał hrabia Besnard. Potężny dygnitarz nie mógł zapomnieć słów pogardliwych, które osiwiały w służbie prawnik rzucił z wysokości mównicy: „Mam dwadzieścia cztery lata praktyki sądowéj, a jednak po raz pierwszy dopiero spotykam się z oszustwem publiczném...” Starzec nie troszczył się o to i szedł daléj swoją drogą, bez względu na burzę zbierającą się nad jego głową.
Minister liczył może wtedy lat sześćdziesiąt; wątły i chudy, nosił siwiejące faworyty i czarną perukę, miał cerę bladą, duży nos i wysokie czoło. Peruka szkodziła mu bardzo w oczach kobiet, gdyż, dzięki księciu Morny, łysiny były wówczas w wielkiéj modzie; niejeden starał się, żeby sztucznemi sposobami pozbyć się włosów.
Minister był z urodzenia żydem, więc posiadał dar wyzyskiwania właściwy téj rasie; bank był jego kolebką, rodziną i ojczyzną. Ani Thora, ani Talmud nie zdołały jednak przykuć jego duszy; syn Mammroa przełożył nad nie Biblią w wydaniu genewskiém i pewnego pięknego dnia przeszedł na wiarę protestancką. Fanatyzmu w nim nie było, umiał pojmować religią w duchu wieku.
W salonach był bardzo przyjemny, udawał wielkiego pana i szczycił się wytwornym układem. Trzeba go było widzieć na balach dworskich, błyszczącego:od wstęg i złotych haftów, jak motylkował od jednéj damy od drugiéj, prawiąc wszystkim słodkie słówka i wyszukane komplementa. Zato z podwładnymi był
Strona:PL Thierry - Za Drugiego Cesarstwa.djvu/99
Ta strona została przepisana.