Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/103

Ta strona została przepisana.

niema, że wkrótce po jego odjeździe porzuciła służbę, będąc w odmiennym stanie, i podobno urodziła dziecko, jak mówiły ciotki, i chorowała ciężko, wtedy ścisnęło się mu serce.
Dziecko mogło być jego dzieckiem, albo i nie jego.
Ciotki mówiły, że Kasia popsuła się całkowicie, że miała taką samą naturę ladaco, jak i jej matka.
Sąd ciotek bardzo mu był na rękę, bo choć w części winę tłómaczył. Z początku chciał jednak odszukać ją i dziecko, a potem dlatego, że w głębi duszy było mu wstyd i przykro myśleć o tem, nie postarał się o odszukanie i zapomniał o winie swojej i przestał już myśleć o tem.
Ale obecnie, dziwny zbieg okoliczności, przypomniał mu wszystko i żądał przyznania tego braku serca, okrucieństwa, podłości, co dozwoliły mu żyć dziesięć lat spokojnie z tak ciężkim grzechem na sumieniu.
Ale jeszcze dalekim był od uznania się całkowicie winnym i myślał tylko, aby wszystko obecnie na jaw nie wyszło, żeby ona, albo jej obrońca nie opowiedzieli wszystkiego i nie znieważyli go wobec wszystkich.




XIX.

W takiem usposobieniu znajdował się Niechludow, idąc z sali sądowej do izby przysięgłych. Siedział przy oknie, przysłuchując się prowadzonym naokoło niego rozmowom, i palił bez przestanku papierosy.
Kupiec podzielał z całej duszy postępowanie kolegi Smielkowa.