względu na wszelkie okoliczności. Już w tych pierwszych utworach Tołstoj zalecał człowiekowi kulturalnemu czerpanie sił moralnych od ludu. Już teraz, porównywając swe życie przeszłe z obecnem, brzydzi się swym egoizmem bezgranicznym i zaczyna pojmować jasno, że szczęście zasadza się tylko na altruizmie. Miłość dla bliźnich i zaparcie się siebie — oto ideały, które coraz bardziej ogarniają duszę Tołstoja, wskazując mu drogę doskonalenia samego siebie i walki z trucizną kulturalną. Udział w walkach sewastopolskich spotęgował w Tołstoju jego pogardę dla życia, które teraz wydało mu się nad wyraz nędzne wobec cierpienia mas i wobec odwiecznych idei wszechświatowych. Tu także uświadomił sobie należycie owo przeciwieństwo pomiędzy milczącem bohaterstwem ludu a próżną chełpliwością inteligentów i na niem osnuć miał później największe swe dzieło. A jednakże dzięki sprzecznościom dwoistej natury swojej, Tołstoj odczuł silnie nowy zawód na drodze życiowych niepowodzeń. Gdy pomimo dzielności, jaką okazał w czasie wojny, nie otrzymał, po jej ukończeniu, stanowiska figeladjutanta, o którem marzył, rozgoryczony wziął dymisyę i wyjechał do Petersburga w końcu r. 1855.
W stolicy Tołstoj przyjmowany był wszędzie z otwartemi rękoma, jako wsławiony już bohater i literat. Pierwszą noc spędził u Turgieniewa, który wówczas, będąc u szczytu sławy, wprowadził 27-letniego Tołstoja do grona ówczesnych znakomitości literackich. Korzystając z rozrywek, które się na każdym kroku nastręczały, Tołstoj używa życia całą piersią. Nie skłonny do przyjaźni, a pochopny do wypowiadania śmiało swych myśli, prowadzi wojnę ze wszystkimi literatami, zarzucając im brak trzeźwości, pozowanie i zanik etycznych ideałów. Nie bije pokłonów przed wielkością dzieł Puszkina, zwie Szekspira autorem tuzinkowym, wyszydza utwory Hercenowskie, jednem słowem, nie uznaje tego wszystkiego, co ogół stawia na wyżynach. „Obmierzli mi ludzie — pisał Tołstoj — i obmierzłem także sam sobie, pojąwszy, że w zaślepieniu swojem myśmy nie umieli odpowiedzieć na najprostsze pytanie życia: co dobre, a co złe? Czując to kłamstwo, a nie mogąc odnaleźć prawdy cierpiałem; zbywało mi jednak na sile, żeby zerwać z chełpliwą godnością artysty, poety i nauczyciela. I owszem, pycha i zwa-
Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/11
Ta strona została przepisana.