Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/124

Ta strona została przepisana.

— Wal pan tak i dołóż okoliczności łagodzące. Rozumie się przez to, że należy oczyścić i z reszty wosoło zakonkludował kupiec.
Wszyscy tak byli zmęczeni, tak zabrnęli w dyskusyi, że nikomu nie przyszło do głowy, dodać przy odpowiedzi „tak”, ale bez zamiaru pozbawienia życia.
Niechludow był wzburzony, i na ten szczegół nie zwrócił uwagi. Więc tej treści odpowiedź wniesiono do izby sądowej. Rabelais opisuje, że pewien prawnik, odczytawszy stronom kilkanaście łacińskich, stronnic i przeczytawszy paragrafy, zaproponował, aby przeciwnicy rzucili kości, cetno, czy licho; jeśli cetno, racyę ma powód, jeśli licho, zapozwany. Tak było i w tym wypadku. Wyrok zapadł nie dlatego, żeby się nań wszyscy zgodzili, ale dlatego, że prezes sądu, rozwodząc się nad miarę, zapomniał zaznaczyć, że przysięgli mogą napisać „tak, ale bez zamiaru pozbawienia życia.” Podpułkownik strasznie długo i nudnie opowiadał o otruciu żony swojego szwagra. Niechludow był wzburzony i błędu nie zauważył, a Piotr Harasimowicz akurat pod tę porę wyszedł z izby przysięgłych.
Sędziowie przysięgli zadzwonili. Żandarm, stojący przy drzwiach, schował szablę do pochwy i odstąpił. Sąd zajął swoje miejsca, a przysięgli jeden za drugim wyszli z sali obrad.
Starszyna niósł uroczyście wyrok. Zbliżył się i podał przewodniczącemu. Przewodniczący przebiegł go oczyma i założywszy ręce, zwrócił się do kolegów celem narady. Prezesa sądu zdziwiła niepomału konkluzya przysięgłych, bo zastrzegłszy się „bez zamiaru ograbienia“ nie zaznaczyli następnie „bez zamiaru pozbawienia życia.“ Sens wyroku był taki: „Masłowa nie ukra-