Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/149

Ta strona została przepisana.

A stosunek do władania ziemią? Pod pozorem, że to pieniądze matczyne, używać bogactw, będąc przekonanym, że się je posiada nieprawnie?
A to życie przeszłe, nizkie, liche, podłe... A na dodatek koroną wszystkiego, zbrodnia z Kasią!...
Niegodziwiec, łotr!
Ludzie mogą sądzić, jak zechcą, mogę ich oszukiwać, ale samego siebie nie oszukam!
I dopiero teraz zrozumiał, że ten wstręt, jaki czuł do ludzi w ostatnich czasach, a osobliwie obecnie wstręt do księcia, Zofii Wasilewny, Missi, lokaja swego, był niczem innem, tylko zbrzydzeniem samego siebie.
I dziwna rzecz! W tem przyznaniu sobie lichoty własnej był ból, ale zarazem zadowolenie i uspokojenie. Miewał Niechludow już niejednokrotnie takie momenty w życiu, które nazywał ^spowiedzią duszy“. Takiem mianem chrzcił on ów nastrój wewnętrzny, kiedy czując w pewnych odstępach czasu, jakby duchową niemoc i zanik życia, zaczynał uprzątać śmiecie duchowe, co spowodowały zanik myśli i uczuć.
Zawsze po takim rachunku sumienia przedsiębrał zamiar poprawy życia, zaczął pisać dziennik, chciał wstąpić na inną drogę, aby już z niej nigdy nie zboczyć.
Ale pokusy światowe i moc nawyknień brały górę.
Nie spostrzegając się, brnął dalej i spadał jeszcze niżej, niż przedtem.
W ten sposób krzepił on i podnosił i obmywał z winy ducha swego niejednokrotnie. A poraz pierwszy wtenczas, gdy przyjechał na ferye do ciotek.
Było to pełne uniesień przebudzenie. I długo przetrwał jego wpływ dobroczynny.