największym obok Kutuzowa bohaterem nawskroś narodowym jest prosty chłop żołnierz, Karatajew. Odczuć i uświadomić sobie ducha narodowego, zlać się z masą, roztopić swoją indywidualność w tej masie, jak cukier w wodzie — oto jedyne, podług T. dostępne dla człowieka szczęście. Karatajew zdobył je odrazu, organicznie, jak trawa barwę; inteligent musi je zdobywać walką wewnętrzną i cierpieniem. Tak też cierpiał i Bezuchow, trzeci z głównych bohaterów romansu i dopiero pod wpływem Karatajewa znalazł rozkosz niewysłowioną w pokorze, niedostatku życiu bez własnej woli, gdyż tylko „działalność bezwiedna, przynosi owoce człowiekowi.“ Pesymizm — jak widzimy — wgryzał się coraz silniej w umysł Tołstoja, który sam określając to uczucie, które dodatnio przeobraziło Bezuchowa, nazywa je — „nieokreślonem, wyłącznie rosyjskiem uczuciem pogardy do wszystkiego, co jest warunkowe, sztuczne i ludzkie“, t. j. do tego, co większość ludzi za dobrodziejstwo życia poczytuje. „Jest to właśnie to uczucie — wyjaśnia Tołstoj — wskutek którego rekrut ochotnik przepija ostatnią kopiejkę, człowiek pijany tłucze zwierciadła i rozbija wszystko bez żadnej przyczyny widocznej, wiedząc, że za szkodę odda grosz ostatni; jest to uczucie, wskutek którego człowiek, spełniając czyny w znaczeniu powszedniem bezrozumne, próbuje rzekomo swej władzy osobistej i swojej siły, żeby stwierdzić istnienie nad życiem Sądu wyższego, stojącego po za ludzkiemi warunkami.“ Podług Tołstoja, Niemiec jest pewny siebie na podstawie nauki, Anglik na podstawie swych praw obywatelskich a „Rosyanin dlatego, że niczego nie wie i wiedzieć nie chce, nie wierzy bowiem, żeby można było cośkolwiek poznać w zupełności.” W r. 1877 wyszedł drugi duży romans p. t. „Anna Karenina”, w którym autor z właściwem sobie mistrzowstwem przedstawił obraz współczesnego mu mieszczaństwa. Oderwanym bohaterem tego romansu jest obowiązek w walce z namiętnościami.
Trafnie określił krytyk francuski indywidualność Tołstoja, twierdząc, że „jest to umysł chemika angielskiego w duszy buddysty idyjskiego.“ „Żaden kierunek filozoficzny — mówi o sobie Tołstoj — nie działał na mnie tak silnie, jak sceptycyzm, który też doprowadził mnie do stanu graniczącego z obłąkaniem.*“