Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/194

Ta strona została przepisana.

i czuć wdzięczność wobec intendenta i starszego nadzorcy.
Nadzorca wyprowadził Niechludowa z męzkiej sali przyjęcia na kurytarz i natychmiast przez drzwi, naprzeciw umieszczone, wprowadził go do pokoju, przeznaczonego do odwiedzania kobiet.




XL.

I ten pokój był kratkami rozdzielony na trzy części, ale znacznie mniejszy i mniej było w nim odwiedzających i uwięzionych, ale takiż sam gwar i krzyki. Pomiędzy drucianemi siatkami chodziła władza. Władzę tę reprezentowała dozorczyni w mundurze z galonami na rękawach i niebieskiemi wyłogami. Koło siatek drucianych kupili się ludzie. Jedni podnosili się na palcach, aby rozmawiać przez głowy drugich, inni siedzieli na podłodze i rozmawiali z sobą.
Po za gromadą aresztantek, tuż za Teodozyą, rozmawiającą przez kratę z mężem, Niechludow dojrzał Kasię. Była w białym kaftaniku, ściągniętym paskiem, i w białej chusteczce na głowie, z pod której to chustki wymykały się loki czarnych, wijących się w pierścienie włosów.
— No, teraz rozstrzygnie się wszystko — myślał. — Czy zawołać na nią, czy może sama podejdzie?
Nie podchodziła jednak. Spodziewała się swej towarzyszki, Klary, i nigdy nie sądziła, że to mężczyzna przyszedł się z nią zobaczyć.
— Pan z kim się chce widzieć? — zapytała