Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/207

Ta strona została przepisana.

kiem, zapadłym itd... werdyktu itd... Masłowa uznaną jest, jako winna otrucia kupca Smielkowa i na podstawie 1, 45-1 art. ustawy, skazana itd. na ciężkie roboty itd...”
Tu przerwał, wsłuchując się z lubością w dźwięk własnego głosu.
„Wyrok ów jest wynikiem tak ważnych odstępstw od procedury obowiązującej i tyle pomyłek mieści, iż należy go zmienić.”
Czytał wolno i wyraźnie. I tak:
1) Odczytanie podczas śledztwa sądowego protokółu badania wnętrzności Smielkowa, przewodniczący przerwał w samym jego początku.
— Przecież to podprokurator żądał tego odczytania — rzekł zdziwiony Niechludow.
— Wszystko jedno. Obrona mogła mieć także w tem swój interes, aby protokół był odczytanym.
— Ależ to wszystko do niczego nie prowadziło. Poprostu...
— Zawsze to jest powód.
Dalej:
2) Obrońcy Masłowej mowę przerwał przewodniczący, a właśnie w tej chwili, kiedy miała być charakterystyka osoby oskarżonej, kiedy obrońca dotknął wewnętrznych przyczyn upadku moralnego. Przewodniczący uznał, że to niema związku z badaną sprawą, tymczasem w sprawach karnych, co niejednokrotnie senat wyjaśnił, właśnie ocena charakteru i psychologicznego nastroju i momentu mają pierwszorzędne znaczenie dla prawidłowego roztrząśnienia zagadnień o poczytalności.
— To drugi powód — rzekł, spojrzawszy na Niechludowa.
— Ależ on całkiem źle mówił, plótł bez sensu — jeszcze bardziej dziwił się Niechludow.
— Wiadoma rzecz, skończony osioł, ale to