Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/312

Ta strona została przepisana.

łem być czemś podobnem i w ten sposób zamierzałem przepędzić cale życie.
Adwokat przyjął natychmiast Niochludowa i rozgadał się o sprawie Mienszowych, którą przejrzał i zadziwił się bezpodstawnością oskarżenia.
— Szczególna sprawa! Być może, iż sam właściciel podpalił się, aby wziąć ubezpieczenie, ale co ważniejsza, że wina Mienszowych niedowiedziona. Niema żadnych dowodów, ani poszlak...
To zbyteczna gorliwość sędziego śledczego i niedbalstwo prokuratora. Jeśli tylko sprawa będzie sądzona tu, wygram i żadnego honoraryum nie chcę. Prośbę Teodozyi Biriukowej na imię Najwyższe — napisałem, jeśli pan jedzie do Petersburga, weź pan, podaj, poproś. A inaczej, zapytają tylko i nic nie zrobią. Więc postaraj się pan u osób mających stosunki w komitecie próśb. Więc już wszystko?
— Jeszcze nie — piszą mi...
— Eh, to pan jesteś niby lejek, przez który płyną wszystkie prośby z zamku. To już za wiele.
— Ależ to szczególna sprawa. Opowiem w krótkości.
— Cóż takiego dziwnego?
— Wszystko. Rozumiem uriadnik... Ale prokurator przecież, to człowiek nie głupi.
— Tu piesek zakopany! Właśnie... Pan myślisz, że prokuratorzy i sędziowie to ludzie rozumni i liberalni! Może kiedyś byli nimi, ale nie teraz. To czynowniki, myślący tylko o dniu 20-tym każdego miesiąca, kiedy im pensyę wypłacają.
Bierze pensyę, pensya mu nie wystarcza i to całe zajęcie i kłopot cały. Na tem gruntują się wszelkie przekonania i zasady. Będą