Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/323

Ta strona została przepisana.

Vous pasez pour un Hovard. Opiekujesz się więźniami. Jeździsz po kryminałach. Starasz się o poprawę upadłych.
— Ależ ani myślę o tem!
— Cóż?... to bardzo dobrze. Tylko jest jakaś w tem romantyczna historya. Opowiadaj zaraz.
Niechludow opowiedział całe zajście z Kasią, wszystko jak było.
— Pamiętam. Helenka, Panie, świeć nad jej duszą, coś mi mówiła o tem. Podobno ciotki chciały cię żenić ze swoją wychowanką (hrabina nienawidziła ciotek z Panowa). To ona... Elle est encore jolie?
Ciocia Katarzyna Iwanowna była to 60-cio — letnia tęga, energiczna i gadatliwa kobieta. Wysoka, zaokrąglona, miała maleńkie czarne wąsiki. Niechludow bardzo ją lubił i od dzieciństwa wielbił jej wesołość i rzutkość.
— Ciociu kochana, to wszystko skończone. Chciałem jej dopomódz, bo skazana niewinnie, jam winien, że ją los taki spotkał. Dlatego czuję się w obowiązku zrobić wszystko, co potrafię.
— Ależ mnie mówiono, że się chcesz z nią ożenić.
— Jabym chciał, ale ona nie chce.
Katarzyna Iwanowna popatrzyła z podziwem na kuzyna. Wnet twarz jej zmieniła się i osiadł na niej wyraz zadowolenia.
— Ona mądrzejsza od ciebie. Ach, jakiś ty głupiec! I tybyś się z nią ożenił?
— Stanowczo!
— Po tem wszystkiem, czem ona była?
— Tembardziej. Wszak ja jestem tego powodem.
— Nie. Ty jesteś poprostu narwaniec. Ja cię dlatego tak kocham, żeś taki narwaniec. Ty