terowaną posadzką jadalnego pokoju, gdzie stał duży, dębowy bufet i takiż sam duży rozsuwany stół, mający coś wspaniałego w szeroko rozstawionych, niby lwie łapy, rzeźbionych nogach. Na stole tym, pokrytym cienką, krochmaloną, z dużemi frendzlami serwetą, stał srebrny imbryk z wonną kawą, srebrna cukiernica, kubek ze śmietanką prażoną i koszyk ze świeżym plackiem, sucharkami i biszkoptami. Obok zastawy leżały nadesłane listy, gazety i nowy zeszyt Revue des deux Mondes. W chwili, kiedy Niechludow zabierał się do przejrzenia dzienników, weszła drzwiami z korytarza dość otyła, stara już kobieta, w żałobie, w czarnej koronkowej chusteczce na głowie. Była to pokojowa zmarłej niedawno w temże mieszkaniu matki Niechludowa, Agrafia Piotrowna, pełniąca obecnie obowiązki zarządzającej domem. Agrafia ostatnie dziesięć lat przebyła z matką Niechludowa za granicą i miała wygląd i maniery pańskie. Przebyła w domu Niechludowych od dzieciństwa i znała Dymitra jeszcze Miteńkiem.
— Dzień dobry panu — rzekła wchodząc.
— Witam panią — cóż tam nowego, dobrego? — spytał żartobliwie Niechludow.
— Jest list, nie wiem, czy od księżnej, czy od księżniczki. Pokojowa przyniosła już dawno i czeka na odpowiedź — rzekła, podając list i uśmiechając się znacząco.
Uśmiech ten oznaczał, że list pochodził od księżniczki, z którą, wedle mniemania Agrafii, Niechludow miał się żenić. I ta właśnie okoliczność, zaznaczona uśmiechem gospodyni, nie była księciu przyjemną.
— Więc powiem jej, niech zaczeka. — I zobaczywszy szczoteczkę do zmiatania okruchów ze stołu, leżącą nie na właściwem miejscu, przeło-
Strona:PL Tołstoj - Zmartwychwstanie.djvu/36
Ta strona została przepisana.