— A jaka łapa, czy psia łapa? — z przebiegłą miną zapytał chłopiec.
Takie same odpowiedzi w formie zapytań znajdował Niechludow w księgach uczonych na jedno zasadnicze pytanie, jakie pragnął rozwiązać.
Było tam wiele rozumnych, ciekawych, interesujących rzeczy, ale nie było odpowiedzi, na jakiej zasadzie jedni drugich gniotą i karzą?
Nietylko, że nie było odpowiedzi, ale wszystko dążyło do tego, aby uprawnić karę, której konieczność została uznaną, jako aksyjomat niewzruszony.
Niechludow czytał wiele, ale urywkami, i brak odpowiedzi przypisywał powierzchownemu badaniu, spodziewając się znaleźć tę odpowiedź w przyszłości. Więe nie wierzył w słuszność tej odpowiedzi, która w ostatnich czasach coraz częściej stawała, jako problemat do rozwiązania.
Wysyłka partyi, w której miała iść i Masłowa, wyznaczona była na dzień 5 czerwca. Tegoż samego dnia zamyślał pojechać za tą partyą Niechludow.
W wigilię tegoż dnia przyjechała do miasta siostra Niechludowa razem z mężem, aby się z bratem pożegnać. Starsza od niego o lat dziesięć. Wychowywał się pod jej wpływem. Kochała go bardzo, gdy był małym chłopcem. Później przed zamąźpójściem byli oboje jakby wiekiem równi. Ona liczyła lat 25, on 15.
Kochała się w przyjacielu brata, nieboszczyku, Michasiu Irtenjewie. Kochali oboje Micha-